Przyszłam przed czasem w
umówione miejsce, gdzie mieliśmy spotkać się ze szkolną bracią.
Nikogo jeszcze nie było. Spojrzałam na swoje odbicie w wielkim
lustrze zawieszonym na ścianie. Nie wyglądałam chyba najgorzej:
jeansy, marynarka, top, włosy spięte w kok. W ocenie mamy jednak
mizernie. Ale ja nie miałam ochoty na strojenie się. Najchętniej
ubrałabym się tak, aby być niewidoczną. Cała radość jaka
pojawiła się na wieść o spotkaniu pękła jak bańka mydlana i
zniknęła chyba bezpowrotnie. Bałam się spojrzeć wszystkim w
oczy.
- Majka!!!! - usłyszałam
radosny krzyk Bodźki i nim się zorientowałam wylądowałam w jej ramionach. Myślałam, że mnie udusi. - 100 lat cię nie
widziałam. Ty chuda szkapo. Może chcesz parę kilo ode mnie?
- Yyyy, dobrze wyglądasz
– powiedziałam szczerze, bo naprawdę ładne wyglądała.
Spojrzałam w jej pogodne oczy i zdałam sobie sprawę, że bardzo mi
jej brakowało.
- Wyglądamy – Bodźka
pogłaskała się po brzuchu dając do zrozumienia, że jest w ciąży.
- Ojej, to cudownie.
- Dotknij, to może się
zarazisz – roześmiała się radośnie i nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć
położyła moją rękę na swoim brzuszku. - Za miesiąc mam termin.
Czuję się jak balon i już nie mogę się doczekać rozwiązania, uff. A
co u Ciebie?
- Cześć dziewczyny. Jak
zdróweczko? - Rozmowę przerwał nam Nerka. Uściskał nas obie.
- Ho ho fajnie was widzieć
– dołączył do nas Siwy. - Może usiądziemy? Co pijecie, to od
razu zamówię.
Siwy uparł się, że
stawia kolejkę. Dostaliśmy po piwku. Oprócz Bodźki, oczywiście.
Ona piła soczek.