Sobota wieczór. Gdybym miała pracę i
pieniądze wybrałabym się ze znajomymi do klubu, na drineczka,
podensić. Niestety, nie stać mnie. Żal przyznać przed sobą i
innymi, że nie mama kasy, aby za 3,50 pojechać do Sopotu, kupić
sobie % i wrócić. Ok. godz 19 zdałam sobie sprawę, że muszę
sobotni, ciepły wieczór spędzić samotnie, przed TV. ŻAL!
Jednak zadzwoniła do mnie koleżanka,
że wybiera się ze znajomą na spokojny spacer w Sopocie. „Może
dołączysz?”. Początkowo zaprzeczyłam, ale wizja soboty przed TV
mnie dobijała. Po chwili pomyślałam, że dawno rowerem nie
jeździłam. A widno jest przecież długo. Nie rozważając tej
opcji zbyt długo ubrałam się w spodenki, stylową, ale luźną
bluzkę (Sopot w końcu zobowiązuje, a moja Mama zawsze mi
powtarzała, że wyglądać trzeba odpowiednio w każdej sytuacji,
„nawet biedę można z klasą znosić” - często mi powtarza).
Jeszcze makijaż, bransoletki i w drogę.
Dawno nie jeździłam rowerem więc
myślałam, że zawrócę do domu kilka ulic dalej. Ależ byłam
zmęczona...STRASZNIE. Jakby ktoś dobudował drogę do Sopotu i
oddalił go o mile świetlne ode mnie...
Jednak duma nie pozwoliła mi poddać
się. Co gorsze górki podprowadzałam rower, a z górki było już
łatwiej. DOJECHAŁAM :D byłam zmęczona, ale dumna z siebie. Na
miejscu spotkałam dziewczyny. Po drodze zaczepiły nas hostessy
informując, że w ZATOCE SZTUKI są występy i degustacja wina za
free. Nie myśląc długo (opcja darmochy przekonuje mnie jak nic)
zajrzałyśmy co się dzieje. I faktycznie, wesoło, kabaretowo (mało
znane osoby, ale śmiesznie), winka różne smaki. Pycha. Naprawdę.
Pośmiałyśmy się, miło było, winko dobre wypite. I czas do domu.
Miałam tylko kawałek podprowadzić
rower i wsiąść w skm. Jednak pogoda była taka fajna, świerszcze
pięknie grały, oświetlone drogi, dużo rowerów – pospacerowałam
do domu z rowerkiem. Jak się okazuje, nawet w sobotę można miło
spędzić czas bez wydania kasy, a przy tym zadbać o kondycję.
PODSUMA: dobre towarzystwo, fajne
miejsce, sportowo, winkowo – koszt 0 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz