czwartek, 26 grudnia 2013

Przyszłam przed czasem w umówione miejsce, gdzie mieliśmy spotkać się ze szkolną bracią. Nikogo jeszcze nie było. Spojrzałam na swoje odbicie w wielkim lustrze zawieszonym na ścianie. Nie wyglądałam chyba najgorzej: jeansy, marynarka, top, włosy spięte w kok. W ocenie mamy jednak mizernie. Ale ja nie miałam ochoty na strojenie się. Najchętniej ubrałabym się tak, aby być niewidoczną. Cała radość jaka pojawiła się na wieść o spotkaniu pękła jak bańka mydlana i zniknęła chyba bezpowrotnie. Bałam się spojrzeć wszystkim w oczy.
- Majka!!!! - usłyszałam radosny krzyk Bodźki i nim się zorientowałam wylądowałam w jej ramionach. Myślałam, że mnie udusi. - 100 lat cię nie widziałam. Ty chuda szkapo. Może chcesz parę kilo ode mnie?
- Yyyy, dobrze wyglądasz – powiedziałam szczerze, bo naprawdę ładne wyglądała. Spojrzałam w jej pogodne oczy i zdałam sobie sprawę, że bardzo mi jej brakowało.
- Wyglądamy – Bodźka pogłaskała się po brzuchu dając do zrozumienia, że jest w ciąży.
- Ojej, to cudownie.
- Dotknij, to może się zarazisz – roześmiała się radośnie i nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć położyła moją rękę na swoim brzuszku. - Za miesiąc mam termin. Czuję się jak balon i już nie mogę się doczekać rozwiązania, uff. A co u Ciebie?
- Cześć dziewczyny. Jak zdróweczko? - Rozmowę przerwał nam Nerka. Uściskał nas obie.
- Ho ho fajnie was widzieć – dołączył do nas Siwy. - Może usiądziemy? Co pijecie, to od razu zamówię.
Siwy uparł się, że stawia kolejkę. Dostaliśmy po piwku. Oprócz Bodźki, oczywiście. Ona piła soczek.


Stopniowo dołączały do nas kolejne osoby. Każda z nich opowiadała co porabiała przez minione lata i czym się obecnie zajmuje. Nerka postanowił pójść w ślady ojca i został lekarzem. Nie od razu jednak. Najpierw zrobił licencjat z pedagogiki, aż w końcu poszedł na medycynę. Chce być pediatrą. Siwy skończył politechnikę i pracuje w Norwegii. Klaudia, która uchodziła za klasową piękność, prowadzi salon urody w Szwecji. Nina, która miała najgorsze oceny z niemieckiego prowadzi program telewizyjny dla zagranicznej stacji. Podobno przeznaczony jest dla Polaków mieszkających w Niemczech. Bartas i Pafcio pracują w korporacjach, a Sandra wychowuje dwójkę dzieci. Nie pracuje, ale mąż jest marynarzem i to co zarobi wystarcza na utrzymanie ich wszystkich, zwłaszcza pięknego domu położonego pod Warszawą.

Miałam wrażenie, że zapadnę się pod ziemię. Każdy jakoś ułożył sobie życie. Pafcio nawet zapowiadał, że długo nie będzie, bo niedawno się ożenił i jego żona nie lubi zbyt długo zostawać sama w domu.
- Cześć kochani – od drzwi zawołał spóźniony Zbinek. Włosy nażelowane. Wystrojony w garnitur. - Kolejka dla wszystkich – zawołał w kierunku baru.
Skuliłam się na krzesełku jeszcze bardziej. Od początku spotkania sączyłam powoli piwko, które dostałam od Siwego. Kolejne osoby odstawiały kolejki, ale ja piłam tylko jedno. Przecież nie mam nawet przy sobie tyle pieniędzy, aby kupić wszystkim alkohol. Byłam załamana. Już w mojej głowie pojawiała się wizja jedzenia przysłowiowego tynku ze ściany. A w tym czasie kolejna butelka stanęła koło mnie.
- Daj spokój Majka, Nie możesz mi odmówić. Pijmy, świętujmy. To wspaniały pomysł na spotkanie. Kto na to wpadł? - Spojrzeliśmy na Bodźke, a Zbinek zaczął ją ściskać radośnie.
- Przestań mnie dusić, bo zaraz urodzę – zażartowała, aby wyzwolić się z jego ramion.
- Co tam u was, opowiadajcie. Jestem bardzo ciekawy. Ja prowadzę własną działalność. Produkujemy upominki z papieru na zagraniczne rynki. Firma cały czas się rozwija. Jest super. Mam też córkę. Urodziła się rok temu. Jak dorośnie pewnie rozkręci jakiś biznes, bo już za pieniędzmi jej się oczy świecą.

Wszyscy po kolei zaczęli mówić o sobie. Ja tylko na nich patrzyłam i słuchałam.
- A Ty Majka gdzie pracujesz? - Pytanie Zbinka padło na mnie jak przysłowiowy grom. Widziałam wszystkie spojrzenia, które skierowały się w moją stronę. Miałam wrażenie, że zrobiło się cicho i cała sala czeka na to co powiem. Przed przyjściem wymyśliłam, że pracuję w małej firmie w Gdańsku, która działa od niedawna, ale powoli się rozwija. Ułożyłam sobie precyzyjnie w głowie całą, zmyśloną opowieść. Zebrałam się, aby im to powiedzieć. Głęboki wdech i...
- Tak naprawdę to nie pracuję. Skończyłam studia, później podyplomówkę. Miałam fajną pracę, dobrze zarabiałam, ale zmienił się zarząd i prawie całą kadrę wymienili. Znalazłam się w tej grupie szczęśliwców, a raczej nieszczęśliwców, którym podziękowano. Usłyszałam, że jestem dobrym pracownikiem więc dadzą mi dobre referencje i życzą mi powodzenia na drodze dalszej kariery, ale już nie u nich. I od tamtej pory nie mogę znaleźć pracy. Wysyłam codziennie CV, na różne stanowiska i nikt do mnie praktycznie nie dzwoni. Byłam tylko na kilku rozmowach, ale były ustawione, albo jakieś podejrzane – mówiłam to wszystko ze wzrokiem wbitym w stół i miałam wrażenie, że spalę się ze wstydu. Dopiero jak skończyłam spojrzałam na wszystkich. Wydawało mi się, że mają jakieś dziwne miny. - Ciesze się, że wam się ułożyło. Ja nie miałam tyle szczęścia.
- Dzięki Bogu!!! – westchnęła głęboko Sylwia. Dopiero zdałam sobie sprawę, że praktycznie przez całe spotkanie się nie odzywała, tylko siedziała spokojnie w kącie. - Ja też nie mam pracy. Nie skończyłam studiów i pracowałam w fabryce. Niestety padła. A tutaj marnie z pracą więc siedzę na zasiłku. Dzięki Majka, za szczerość. Już miałam wymyślać jakieś brednie, aby nie wypaść głupio przy was, ale bałam się, że kłamstwo szybko wyjdzie na jaw. Dlatego zaraz chciałam się zmyć. I wybaczcie, ale nie mam za co odstawić tego piwka.
- Daj spokój. Ja je kupiłem, bo chciałem. Nie liczyłem na rewanż – zapewnił Siwy.
- Ja także! – dodał Nerka.
- Tak naprawdę nie prowadzę żadnego salonu piękności. Chciałabym go otworzyć w Polsce, ale nie mam pieniędzy. Długo też nic nie mogłam znaleźć, aż po znajomości dostałam robotę, ale musiałam wyjechać z kraju – dodała po chwili Klaudia.
- A ja nie prowadzę żadnego programu telewizyjnego. Mój mąż, Helmut, który jest Niemcem, jest reporterem w niemieckiej telewizji. Poznałam go w Polsce i z nim wyjechałam. Załatwił mi fuchę, ale tak naprawdę parzę tam kawę. Szukam czegoś lepszego, ale nie jest tak łatwo. Mój niemiecki jest kiepski, sami chyba pamiętacie. Niewiele się w tej kwestii zmieniło. Helek uczy mnie, ale idzie mi opornie. Gadamy praktycznie po polsku, bo on dobrze włada naszym językiem – zdradziła Nina.
- A ja rzeczywiście mam dwójkę dzieci z marynarzem. Nie okazał się jednak zbyt odpowiedzialny i zostałam sama. Niestety nie mieszkam w pięknym domu pod Warszawą tylko z rodzicami. Pomagają mi. Bez nich chyba byśmy padli z głodu, bo nie mogę wydębić alimentów – opowiedziała Sandra.
- Jak mam być szczery to firma nie jest moja. Ja tam po prostu pracuję – dodał Zbinek. - Głupio jednak było mi się przyznać. Chciałabym mieć swój biznes, ale te zusy i podatki w Polsce, to jakaś masakra.

Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem i miałam wrażenie jakbyśmy dopiero teraz się spotkali. Każdy z nas bał się tego spotkania, bo życie, niestety nie potoczyło się jak w bajce. Każdy ma jakieś problemy i próbuje sobie radzić z nimi na swoje sposoby. Ale walczą. O siebie, swoje rodziny.
- Wypijmy za szczerość – zawołał Siwy. - Jak już mówiłem, nie stawiałem piwka z nadzieją na rewanż. Chętnie jeszcze postawię kolejkę i nie ma być nikomu z tego powodu głupio czy czuć się zobowiązanym. Fajnie, że przyszliście i mogliśmy się spotkać. Od siebie mogę dodać, że za granicą nie jest wcale tak łatwo. Tutaj mogę udawać, że jestem kimś, bo po przeliczeniu na nasze niby zarabiam więcej. Ale tam wszystko jest strasznie drogie. No i strasznie tęskni się za swoimi.

Te napięcie, które towarzyszyło nam od początku gdzieś zniknęło. Zrobiło się fajniej i weselej. Już nie musieliśmy nikogo udawać i wymyślać niestworzone historie. Mogliśmy być sobą. Zaczęliśmy rozmawiać o naszych bolączkach, jak sobie radzimy. Jedni drugim podpowiadali, sugerowali. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Miałam wrażenie, że wszyscy śmiejemy się pogodnie i szczerze.
- Majka, u mnie w firmie trwa nabór pracowników. Podeślę ci stronkę. Może znajdziesz coś ciekawego – przysiadł się do mnie Bartas i uśmiechnął życzliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz