- Słuchaj, przyjmują do pracy w Maku.
Umówiłam nas na rozmowę kwalifikacyjną – zakrztusiłam się
herbatą słysząc tę rewelację, którą ze stoickim spokojem
zakomunikowała mi Mańka między jednym gryzem jabłka a drugim.
Wpadła tak bez zapowiedzi po porannym joggingu.
- No tam mnie jeszcze nie było –
odpowiedziałam z ironią, przewracając oczami.
- No z tego, co wiem, to nie było.
Pora więc odkryć nowy ląd – zamrugała Mańka robią głupią
minę.
- Ha ha ha leżę ze śmiechu. Ja
nigdzie nie idę.
- Bo co?
- Mak? Nie taką pracę sobie
wymarzyłam.
- Zapewne. Jednak nim ta super robota
nastanie, to możesz dorobić sobie trochę na waciki.
- Mania, ja się nie nadaję do
robienia jakichś bułek.
- Przeszkolą cię. Nie przejmuj się.
Będzie fajnie. Potraktuj to jak nowe doświadczenie. Szykuj się, bo
idziemy na spotkanie o 12. Ja lecę się wyszykować. Pa – i
zniknęła, zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.
W ostatnim czasie wysłałam kolejną
lawinę CV na najróżniejsze oferty. Na razie spotkało się to z
ciszą. Nawet z firmy Bartasa nikt się nie odezwał. Uprzedzał, że
na przełomie roku rekrutacje się wydłużają więc powinnam
uzbroić się w cierpliwość. Ale coraz trudniej mi tak siedzieć i
czekać. Perspektywa przygotowywania nadmuchanych bułek dla jakiś
obcych ludzi, którzy mają pracę i są szczęśliwsi niż ja,
dołowała mnie jeszcze bardziej.
- Ale ty masz minę. Uśmiechnij się,
bo nawet do Maka cię nie wezmą – powiedziała Mania, gdy
ruszyłyśmy na rozmowę.
- Mańka to jest głupi pomysł.
- Oj daj spokój. No już ruszaj się,
bo się spóźnimy.
- Dlaczego chce pani pracować w naszej
firmie? - zapytała z miłym głosem i uśmiechem na twarzy Marta,
jak informowała plakietka, którą miała przypiętą do boku.
Ubrana w schludny uniform w barwach pasujących do wystroju
restauracji wyglądała schludnie. To manager. Była zdecydowanie
młodsza ode mnie. Przybiło mnie to jeszcze bardziej.
I co niby miałam odpowiedzieć na to
pytanie? Sprzedać głodny kawałek o tym, że praca tutaj to moje
odwieczne marzenie i jestem szczęśliwa, że właśnie może się
spełnić? Czy też przewidywana tutaj ścieżka kariery pozwoli mi
się realizować, a zdobyte doświadczenie pracować na rozwój i
dobry wizerunek firmy? Nikt w to nie uwierzy.
- Bo nie mam zwyczajnie pracy.
- Rozumiem. A czy ma pani doświadczenie
w podobnej branży?
- Nie mam – bo i po co mi one,
myślałam, gwiazdą Maka nie zamierzam być.
- Rozumiem. A co by pani zrobiła,
gdyby oburzony klient zwrócił uwagę, że zamówienie, które
dostał, nie jest ciepłe?
- To zależy, jaka jest polityka firmy.
- Ale proszę powiedzieć, co pani
zdaniem należałoby zrobić? - odpowiedziała miło Marta.
- Wymienić na nową? - kobieta
uśmiechnęła się. - Rozumiem, że nie mam szans na tę pracę?
- Droga pani. Codziennie obsługujemy
setki ludzi o różnych gustach, smakach, z różnych branż, wieku i
wykształceniu. Różni też ludzie u nas pracują. Nie przekreślamy
nikogo, ale też nie zmusimy nikogo do pracy u nas, jeśli ten ktoś
sam nie będzie tego chciał. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to
pani praca marzeń. Ja zaczęłam tutaj, aby dorobić sobie do
kieszonkowego na studiach. Zakładałam, że to tylko na wakacje.
Teraz już mam wykształcenie, ale tutaj przeszłam też kolejne
szczeble awansu i póki co jestem bardzo zadowolona ze swojej pracy i
nie zamierzam jej na razie zmieniać. Jestem tutaj już trzy lata.
Zrobiło mi się trochę głupio, że w
taki cyniczny sposób podchodziłam do tego miejsca. Może zbyt
surowo je oceniałam? Co daje nam prawo sądzić, że jesteśmy lepsi
od innych, nie znając tak naprawdę innych ludzi? Rezygnujemy tak
łatwo z szans, jakie stają nam na drodze, nawet tych małych
czekając wciąż nie wiadomo na co.
Dostałam pracę. Mam zacząć jutro.
Jestem z Manią na jednej zmianie. Najpierw szkolenie, a później
będziemy włączone w grafik. Musimy poznać wszystkie stanowiska,
bo tutaj ważna jest praca zespołowa.