- Majka, mam dla Ciebie
fuchę! - zawołała radośnie w słuchawce Mania.
- Oooooooo...
- Znajoma mojej znajomej
potrzebuje pomocy w napisaniu magistra. Ty świetnie piszesz.
Poleciłam Cię. Do dzieła!
- Oszalałaś? Ja w życiu
napisałam tylko swojego magistra i to wcale nie jest taka prosta
sprawa.
- Jak dobrze pamiętam to
obroniłaś się na piąteczkę.
- Ale to było 100 lat
temu, Mania – zaczęłam błagalnym głosem odwodzić ją od tej
myśli. Siedzenie godzinami w bibliotece (nie żebym nie lubiła, bo
jestem maniaczką książek, ale pisanie mgr to już inna para
kaloszy), badania naukowe..
- Poradzisz sobie –
przerwała mi rozważania. - Ludzie na tym trzebią niezła kasę.
Czemu niby nie ty masz zarabiać?
- Ludzie,
ludzie...-zaczęłam ironicznym głosem
- O ile mi wiadomo też
należysz do kategorii "ludzie" i nie wydaje mi się, aby
coś się pod tym względem zmieniło. Weź się więc w garść,
palce na klawiaturę i do roboty. Podałam twój numer tej
dziewczynie i ma zadzwonić. Nie musisz dziękować, pa! - i się
rozłączyła.
Spojrzałam na telefon jak
na coś odrażającego i powiedziałam „pa”. Od razu przyszła mi
do głowy myśl, że pewnie ta dziewczyna nie zadzwoni. Mało to razy
obiecywali z różnych prac, że zadzwonią i tyle było po tym?
Czasami nawet te firmy znikały z powierzchni ziemi. Nie ma się co
martwić. Wróciłam więc do czytania książki. Zdałam sobie
ostatnio sprawę, że przez ostatnie lata intensywnej pracy mało
miałam czasu na czytanie. A tak bardzo to uwielbiam. Należę do
tych osób, które wolą papierowe wydanie, a nie e-booki. Zapach
nowej książki jest niesamowity. Kiedyś kupowałam je namiętnie.
To nic, że nie zawsze był czas na czytanie. Lubiłam je mieć.
Zwłaszcza te, które mi się podobały. Najlepiej w twardej oprawie.
No a teraz mogę nadrobić zaległości w pozycjach, które zbierają
kurz na regale, a nie zajrzałam do nich nawet. Pyszne kakao w
ulubionym kubku i odpływam w wyimaginowany świat:)