DZIEŃ II. NIANIOWEEK
Moja natura
leniwca dała znać o sobie i gdy budzik zadzwonił czym prędzej
przełączyłam go na drzemkę. Po chwili wyskoczyłam z łóżka i
po szybkiej toalecie zeszłam na dół. Dzieci już prawie ubrane, a
Aga z Michałem właśnie wychodzili. O wyznaczonej godzinie i my
ruszyliśmy do szkoły. Idąc Pati mnie zagadnęła:
- No co za wstyd ciociu! - rzekła bardzo oburzona.
- Dlaczego? - zmartwiłam się, co się takiego mogło stać.
- Koleżanka Patryka już sama umie wiązać buty. A jemu – wskazała na brata z dziwną miną – pokazuje się tyle razy jak to się robi. I mama i ja pokazujemy, a on nadal nie umie. No najlepiej, buty na rzepy kupować i tylko mu dogadzać. I jeszcze co, może na tron posadzić i winogronkami karmić? Co za dziecko!
Próbowałam opanować silną chęć zaśmiania się, bo widziałam z jakim przejęciem Pati to mówiła. Dodałam tylko na pocieszenie, że pewnie niedługo się nauczy.
- No co za wstyd ciociu! - rzekła bardzo oburzona.
- Dlaczego? - zmartwiłam się, co się takiego mogło stać.
- Koleżanka Patryka już sama umie wiązać buty. A jemu – wskazała na brata z dziwną miną – pokazuje się tyle razy jak to się robi. I mama i ja pokazujemy, a on nadal nie umie. No najlepiej, buty na rzepy kupować i tylko mu dogadzać. I jeszcze co, może na tron posadzić i winogronkami karmić? Co za dziecko!
Próbowałam opanować silną chęć zaśmiania się, bo widziałam z jakim przejęciem Pati to mówiła. Dodałam tylko na pocieszenie, że pewnie niedługo się nauczy.
W drodze do domu zrobiłam
kilka drobnych zakupów. Po większe Aga miała zajechać do Biedki.
Niby stres z opieką odpuścił, ale miałam wrażenie, że mój
brzuch i tak żył swoim życiem. Dlatego zdrzemnęłam się
godzinkę. Później wypuściłam zwierzaki, aby sobie polatały po
dworze. Dosyć szybko zaczęłam odczytywać ich sygnały,
świadczące, że chcą na dwór, albo żeby je pogłaskać. Dbałam
o to by miski z jedzeniem były napełnione i tak sobie spokojnie
żyliśmy. Chyba w zgodzie:)
Poszukałam też w sieci
ofert pracy. Wysłałam kilka CV, a te oferty, które wymagały większej weny przy tworzeniu LM
czy prezentacji jakiś próbek umiejętności, zapisałam na później.
W drodze ze szkoły Pati z
przejęciem opowiadała o dziewczynce, której imienia nie
zakodowałam. Podobno napisała, że wszyscy będą się smażyć w
piekle. Ksiądz także.
- Ona ma wielki grzech ciociu, zwłaszcza, że napisała "ewangelia", małą literą! Wyobrażasz to sobie ciociu?
W domu dzieci grymasiły co do jedzenia. Mieliśmy mięsko z warzywami oraz ryż. Pati nie lubi jeść mięsa, więc zajadała ryż z warzywami. Patryk nie chciał warzyw więc wymyślił ryż z pizzą (kawałek został z poprzedniego dnia). Licytacja między nami była śmieszna. Po odrobieniu lekcji graliśmy w chińczyka, a później w makao. Od Pati dostałam ozdobę zrobioną z rolki papieru toaletowego z napisem „dla cool cioci”. Tak mi się miło zrobiło:) Mam nawet naklejkę na kurtce „cool”. Była też na spodniach, ale odpadła. Tyle razy słyszałam, że jestem cool, że szok :) Chyba z bananem na twarzy dziś zasnę:)
- Ona ma wielki grzech ciociu, zwłaszcza, że napisała "ewangelia", małą literą! Wyobrażasz to sobie ciociu?
W domu dzieci grymasiły co do jedzenia. Mieliśmy mięsko z warzywami oraz ryż. Pati nie lubi jeść mięsa, więc zajadała ryż z warzywami. Patryk nie chciał warzyw więc wymyślił ryż z pizzą (kawałek został z poprzedniego dnia). Licytacja między nami była śmieszna. Po odrobieniu lekcji graliśmy w chińczyka, a później w makao. Od Pati dostałam ozdobę zrobioną z rolki papieru toaletowego z napisem „dla cool cioci”. Tak mi się miło zrobiło:) Mam nawet naklejkę na kurtce „cool”. Była też na spodniach, ale odpadła. Tyle razy słyszałam, że jestem cool, że szok :) Chyba z bananem na twarzy dziś zasnę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz