wtorek, 3 września 2013

- Majka, mam dla Ciebie fuchę! - zawołała radośnie w słuchawce Mania.
- Oooooooo...
- Znajoma mojej znajomej potrzebuje pomocy w napisaniu magistra. Ty świetnie piszesz. Poleciłam Cię. Do dzieła!
- Oszalałaś? Ja w życiu napisałam tylko swojego magistra i to wcale nie jest taka prosta sprawa.
- Jak dobrze pamiętam to obroniłaś się na piąteczkę.
- Ale to było 100 lat temu, Mania – zaczęłam błagalnym głosem odwodzić ją od tej myśli. Siedzenie godzinami w bibliotece (nie żebym nie lubiła, bo jestem maniaczką książek, ale pisanie mgr to już inna para kaloszy), badania naukowe..
- Poradzisz sobie – przerwała mi rozważania. - Ludzie na tym trzebią niezła kasę. Czemu niby nie ty masz zarabiać?
- Ludzie, ludzie...-zaczęłam ironicznym głosem
- O ile mi wiadomo też należysz do kategorii "ludzie" i nie wydaje mi się, aby coś się pod tym względem zmieniło. Weź się więc w garść, palce na klawiaturę i do roboty. Podałam twój numer tej dziewczynie i ma zadzwonić. Nie musisz dziękować, pa! - i się rozłączyła.
Spojrzałam na telefon jak na coś odrażającego i powiedziałam „pa”. Od razu przyszła mi do głowy myśl, że pewnie ta dziewczyna nie zadzwoni. Mało to razy obiecywali z różnych prac, że zadzwonią i tyle było po tym? Czasami nawet te firmy znikały z powierzchni ziemi. Nie ma się co martwić. Wróciłam więc do czytania książki. Zdałam sobie ostatnio sprawę, że przez ostatnie lata intensywnej pracy mało miałam czasu na czytanie. A tak bardzo to uwielbiam. Należę do tych osób, które wolą papierowe wydanie, a nie e-booki. Zapach nowej książki jest niesamowity. Kiedyś kupowałam je namiętnie. To nic, że nie zawsze był czas na czytanie. Lubiłam je mieć. Zwłaszcza te, które mi się podobały. Najlepiej w twardej oprawie. No a teraz mogę nadrobić zaległości w pozycjach, które zbierają kurz na regale, a nie zajrzałam do nich nawet. Pyszne kakao w ulubionym kubku i odpływam w wyimaginowany świat:)

- Cześć Majka, tu Kaśka. Nie znamy się, ale potrzebuję twojej pomocy – wyrwał mnie z czytania pogodny głos nieznajomej dziewczyny w słuchawce. Akurat w takim fajnym, pikantnym momencie...
- Yyy cześć – odparłam zmieszana. - W czym mogę pomóc – starałam się przybrać profesjonalny ton.
- Słuchaj, wyszukałam w sieci dziewczynę do napisania magistra. Ale, jak to z promocjami bywa, to co dostałam okazało się szmirą. Mój promotor każe mi to poprawiać. Ja się na tym nie znam, a co gorsze po prostu nie mam na to czasu. Mam urwanie głowy w robocie – poczułam lekkie ukucie zazdrości i złości, że ktoś sobie może pracować i nie mieć czasu, a ja mam odwalać za kogoś czarną robotę, bo ten, z powodu pracy, nie ma czasu. - Mańka mówiła, że jesteś świetna w te klocki więc proszę przepraw to i dopisz opis badań w ostatnim rozdziale.
- Yyy - i jak niby mam odmówić, gdy Mania nagadała takich głupot? Chociaż z drugiej strony to jakaś szansa na podratowanie budżetu. - Dobrze. A na kiedy mam to zrobić?
- Za dwa tygodnie muszę wysłać całość promotorowi. Praca dotyczy: przestępczości wśród trójmiejskich gimnazjalistek. Dzięki kochana – rozłączyła się nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, a już chciałam odmówić. Nawet zaczęłam krzyczeć do telefonu zaprzeczenia, ale odpowiadał mi tylko charakterystyczny dźwięk rozłączonego połączenia. Miałam wrażenie, że drwi sobie ze mnie. Ze złości zadzwoniłam do Mańki.
- To jest jakieś szaleństwo i w dodatku niewykonalne – zaczęłam krzyczeć nim zdążyła powiedzieć cokolwiek.
- Ale co, wybierasz się w podróż na marsa? - na początku zbiła mnie tym z tropu.
- Mańka!!!!!!!
- Majka!!!! Wysłów się wreszcie, o co ci chodzi?
- Na napisanie tej pracy mam dwa tygodnie i jeszcze ten temat...
- Jak ty mnie wkurzasz tym marudzeniem. Weź się w garść. Z tego co wiem to praca jest napisana. Poprawy tylko wymaga i opisu badań. Powiedziałam, że zrobisz to za 500 zł – miałam dalej coś powiedzieć, ale ta kwota mnie zamurowała. - Jesteś tam? - zapytała po chwili milczenia.
- Jestem...
- To dobrze. Do dzieła więc. I daj znać jak już skończysz to uczcimy Twój zarobek. Pa.


Otwieram więc e-maila i czytam o przestępczości, agresywności młodych kobiet i problemach wieku gimnazjalnego...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz