czwartek, 24 października 2013

DZIEŃ IV. NIANIOWEEK


Dzisiaj dzieci także szły na popołudnie do szkoły. Zrobiło się jeszcze chłodniej na dworze niż w ostatnich dniach. Po zaprowadzeniu „Królików” postanowiłam się wykąpać. Ubrałam się w szlafrok, naszykowałam sobie ręczniki, kosmetyki. Planowałam nałożyć sobie maseczkę na twarz, do wanny nalać wody i wrzucić sól, która wytworzy wspaniałą pianę. Włosy związałam, bo je chciałam umyć następnego dnia. Radosnym krokiem poszłam do łazienki i... zamurowało mnie. Na środku pięknej wanny leżała kocia kupa. Super! Czy nie mogły zwierzaki zostawić tej niespodzianki jak są także inni domownicy i są bardziej obyci w zajmowaniu się zwierzętami? Oczywiście, że nie! Najlepiej uraczyć tym mnie. Bryyy. Zapakowałam się z powrotem do pokoju. Poleżałam, posiedziałam, pomyślałam i wróciłam do łazienki. W końcu to tylko kupa! Dam radę! Gdy zajrzałam do wanny od razu zawróciłam do pokoju. Po upływie kolejnych minut wzięłam z kuchennego przybornika wielką gumową rękawiczkę, papierowe ręczniki i postanowiłam stawić czoła tej wielkiej przeszkodzie do mojego relaksu. Zastanawiałam się jeszcze nad maską na twarz, ale nie znalazłam takowej. Ufff udało się. Jednak wielką kąpiel zastąpiłam prysznicem.



Ponieważ to była moja ostatnia nocka tutaj to Aga zaproponowała, że napalą w kominku. Zrobiło się bardzo przyjemnie. Dzieci sobie rysowały. Piliśmy pyszną herbatkę, siedzieliśmy i rozmawialiśmy, a ogień radośnie buchał.

- Ooo beknął. I nawet nie przeprosił.

- Kto? - zdziwiłam się.

- Ogień, prawda Pati? Słyszałaś? - Patryk szukał potwierdzenia u siostry. Oboje tak mówili nie odrywając się od rysowania.

- Niewychowany jakiś – dodała Pati.

Po chwili w kominku znowu ogień strzelił.

- Chyba nas usłyszał, bo właśnie powiedział „baaardzo przepraszaaam”. Naprawdę nie zrozumiałaś ciociu? - Patryk popatrzył z uśmiechem na mnie. A my roześmialiśmy się wesoło.


To był bardzo miły wieczór. Dzieci dokazywały: Patryk rapował w żartobliwym stylu, a Pati pokazywała kolejne akrobatyczne pozy wyuczone na lekcjach baletu. Na koniec dostałam od Patryczka laurkę, a od Pati pamiątkę wykonaną z rulonu papieru toaletowego. Ależ mi się zrobiło miło, a zarazem smutno, że to ostatnia nocka tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz