wtorek, 24 września 2013

- Majka wciągaj gacie i dawaj na spacer. Zaraz będę po ciebie – zawołała radośnie Mańka przebijając się przez wiatr hulający mi w słuchawce.
- Ale ja muszę pisać...
- Zaraz umrzesz przed tym kompem. Świeże powietrze dobrze ci zrobi.
Już chciałam powiedzieć, że sama mnie w to wpakowała, ale prawda jest taka, że dzięki niej zarobiłam grosza.

Piekielnie się bałam pisania komukolwiek pracy na uczelnię. Przede wszystkim to pewien rodzaj odpowiedzialności. Dla mnie mój tytuł jest zwieńczeniem kilkuletniej, bądź co bądź ciężkiej, pracy naukowej. To nie takie łatwe. Oczywiście, są różne kierunki, różni wykładowcy i różne podejścia do życia. Ja naprawdę uwierzyłam, że będę miała lepszy start w życiu po skończeniu studiów. No i wystartowałam, ale coś daleko nie doleciałam...
A widząc z jakimi tematami zgłaszają się teraz do mnie ludzie, aby napisać im prace to ręce mi opadają. Nie rozumiem, po co iść kończyć uczelnię i zdobywać tytuły skoro nawet pracy się samemu nie napisze. Z drugiej jednak strony, trzeba otwarcie przyznać, że nasza edukacja pozostawia wiele do życzenia i nie bardzo przystosowuje nas do życia, do radzenia sobie z różnymi przeciwnościami.
- Przestań myśleć o tych pracach. Odpoczynek ci potrzebny.
- Przyznam, że jestem przemęczona. A i nie ma co odpoczywać, bo już dostałam kolejne zlecenia.
- To super. Zbieraj kasę i na jakąś wycieczkę pojedź, bo mi tu zmizerniejesz.
- Taaa wycieczka, może za 100 lat
- Optymistka, w stresie w jakim żyjemy, nie pożyjemy zbyt długo.
- To ma być pocieszenie?
- Nie, namowa na optymistyczne podejście i nie przejmowanie się tym na co nie mamy wpływu.
- Nie zostaje mi nic jak napaść na jakiś bank, albo działalność przestępczą prowadzić he he
- Kaśka, której pisałaś pracę, kupiła ją wcześniej w sieci. Zapłaciła 1000 zł, a pisząca zniknęła nie dosyłając części badawczej i jak sama mówiłaś nie bardzo dało się to czytać.
- Daj spokój. Kompletnie nie rozumiałam, o co w tym chodziło. To tak, jakby praca była napisana po angielsku, a ktoś w tłumacza wrzucił w sieci i tak skopiowaną pracę wysłał. Masakra.
- Tu tysiączek, tam tysiączek, kopij-wklej+tłumacz i patrz, życie jak w Madrycie.
- Acha, dopóki cię nie złapią.
- Po tej agentce ślad zaginął. Maila możesz sobie bez problemu założyć, konto tym bardziej, a na przekazie nie musisz podawać ani adresu ani żadnych danych. A kto będzie sobie zadawał trudu na szukanie takich oszustów jak większe problemy są w kraju. Widzisz, masz odpowiedź. Działaj ha ha, a mi odpalaj procent ha ha.

Jak udało mi się zorientować to rynek piśmienniczy magistrów i innych tytułów (licencjatów oraz z doktoratami włącznie) ma się całkiem dobrze. Do tej pory tylko słyszałam o takim sposobie dorabiania sobie. Dziś to mój sposób na przetrwanie.

Ceny kształtują się różnorodnie. Wszystko zależy od rodzaju pracy, doświadczenia piszącego, zasobności portfela i obeznania zlecającego oraz farta. I nie ma co ukrywać, gdy cena jest zbyt niska to najprawdopodobniej praca ściągnięta jest z sieci. Funkcjonują także różne firmy trudniące się tym „fachem” i na zlecenie można pisać różne prace. Oczywiście wtedy dla piszącego jest jak najniższa stawka.

- Nad czym teraz pracujesz?
- Wpływ greckich filozofów na postawy współczesnej młodzieży.
- O matko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz